Farba tablicowa

Nie lubię marnować pieniędzy i dlatego zawsze solidnie przygotowuje się do "poważniejszych" zakupów. Nie raz przekonałam się o tym, że tańsze nie znaczy dobre. Rzadko kieruję się marką, raczej bazuję na doświadczeniu innych. Tak też był i tym razem.
Nasz poczciwy stolik w salonie przeżył już z kilka lat i nie jedno wytrzymał. Jednak ostatnio straszył już mocno sfatygowanym blatem. Wymyśliłam, że dam mu drugie życie i pomaluję go farbą tablicową. Dzieciaki będą miały frajdę a stolik troszkę się odmłodzi.
Znalazłam w intermecie świetny test farb tablicowych i postanowiłam zakupić Chalk Board firmy Rust-Oleum, ale wersję tradycyjną a nie spray. Muszę przyznać, że cenowo nie należała do najtańszych, ale jakość i łatwość malowania zrekompensowały mi wydatek. W dodatku, gdy jest świeża, bez problemu zmywa się ze skóry i przyborów malarskich pod zwykłą wodą. Najgorsze to czekanie - 72 godziny do wypróbowania na niej kredy to dla moich dzieci wieczność. Stolik jeszcze dosycha, więc zdjęcia w warunkach technicznych.

źródło: IKEA

moja kwadratowa wersja

Jak już miałam wałek w ręce to zmieniłam też wygląd mojej komódki na tasiemki

źródło: IKEA

i moja wersja...